Dalsze zwiedzanie na dziś wymaga ponownego spotkania z włoskimi kolejami. Tym razem bez niespodzianek, wracam w stronę Empoli, wysiadając w pół drogi w miejscowości Poggibonsi. Według przewodnika, nieciekawe miasto, w zasadzie współczesne. Dlatego nie nastawiam się na zwiedzanie, a od razu z dworca kieruję się do pobliskiego biura informacji turystycznej, gdzie można nabyć bilety na dalszą część wycieczki. Celem jest San Gimignano. Trochę na wyrost stacja kolejowa nazywa się Poggibonsi-San Gimignano, bo do tej drugiej miejscowości jest ok. 10 kilometrów. Aby dostać się tam, można skorzystać z autobusu. Niestety, połączenie nie jest idealne, bo muszę czekać prawie godzinę. Dobrze, że chociaż autobus odjeżdża sprzed dworca. Z samej Sieny również kursują bezpośrednie autobusy do San Gimignano, ale rzadko, a i tak przez Poggibonsi.
Zamiast bezczynnie czekać, zrobiłem sobie krótki spacer to mieście i jednak coś tutaj jest. Chociaż jak na Toskanię, nic nadzwyczajnego. Romański kościółek San Lorenzo czy pobliski Piazza Cavour z Palazzo Comunale i kolegiatą Santa Maria Assunta.
Idealnym środkiem transportu byłby rower, zwłaszcza, że w okolicy Poggibonsi są jeszcze bardzo klimatyczne miejsca jak średniowieczne miasteczko Monteriggioni czy widoczny z pociągu zamek Staggia. Niestety nie znalazłem wypożyczalni rowerów w miejscowości.