Aby zasmakować Toskanii, postanowiłem wybrać się na wycieczkę rowerową. Sprzęt można wypożyczyć za raz przy Campo dei Miracolo, na ulicy Via Santa Maria.
Zaplanowałem sobie wcześniej trasę na północ od Pisy. Może nie jest najbardziej reprezentatywna dla Toskanii, ale pozwala poznać jej różne oblicza. Wyjeżdżam z miasta drogą SS1 na północ i już po chwili kończy się miasto. Droga wiedzie w sąsiedztwie linii kolejowej oraz autostrady i początkowo nie jest zbyt ciekawa. Po około 5 kilometrach dociera do wschodniej granicy kompleksu leśnego, ciągnącego się od morza - Parco Naturale di Migliarino San Rossore e Massaci. Teraz droga wiedzie lasem i pozwala odpocząć od niemiłosiernego upału. Trochę też narzekam na rower, bo co tu wiele pisać, bliżej mu do roweru miejskiego, niż szosowego...
Około godzina drogi za mną i jestem w Torre del Lago Puccini, dzielnicy miejscowości Viareggio, znanej głównie z festiwalu operowego. W willi położonej nad sąsiednim jeziorem Massaciuccoli mieszkał kompozytor wraz z żoną. Ja kieruję się nad samo morze, najpierw ulicą otoczoną willami, a pod koniec przez las. Toskania nie słynie z dobrych kurortów morskich i według tego co mój przewodnik pisze to Viareggio uważane jest najlepsze. Mogę tylko potwierdzić, że plaża i okolica nie jest zbyt ciekawa, dlatego też zatrzymuję się jedynie na chwilę, aby zjeść drugie śniadanie oraz pospacerować po piasku. Udaję się jeszcze do centrum samego Viareggio, które wydaje się całkiem przyjemne, a w centrum króluje eklektyzm, secesja i art nouveau. W drodze mijam jeszcze stocznię.