Któż nie widział zimowych transmisji z Lahti?
Byłem bardzo ciekaw tego miasta, zwłaszcza, że moje rodzinne miasto jest także związane ze sportami zimowymi. W Bielsku-Białej i okolicach nie można jednak znaleźć tak rozbudowanej bazy sportowej. Prawdę mówiąc nigdzie w Polsce, bo Lahti to właściwie światowa stolica narciarstwa klasycznego.
Zbliżając się do miasta autostradą widać sylwetki skoczni narciarskich, zatem dotarcie na miejsce wymagało jedynie podążania w ich kierunku. Samo miasto nie jest wyjątkowo ciekawe, zatem zaparkowałem pod stadionem i skoczniami, aby pospacerować po trasach biegowych. Dzisiejsza pogoda zupełnie nie pozwala wyobrazić sobie śniegu, biegnących narciarzy, tłumów kibiców z dzwoneczkami. Jest gorąco, niektórzy nawet korzystają z odkrytego basenu, który znajduje się pod największą skoczną, na dojeździe (to ten ostatni fragment, gdzie skoczek wyhamowuje po wylądowaniu). Skoczni jest kilka - trzy największe: K116, K90, K64 - oraz kilka mniejszych, treningowych - przy najmniejszej pojawia się napis, z którego mogę odczytać jedynie, że chodzi o Janne Ahonena (pochodzącego z Lahti). Imponująca jest sieć tras biegowych, aż żal, że dziś nie ma śniegu i nie mogę pobiegać...
Lahti to również południowy kraniec Pojezierza Fińskiego, które mam teraz zamiar zobaczyć. A najbliższa okazja, aby wrócić do Lahti to zbliżający się sezon zimowy, a w nieco dalszej przyszłości, rok 2017 i Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym, które to zawody zbiegną się z obchodami 100-lecia uzyskania niepodległości przez Finlandię.