Dwie sakwy na tylnym kole, zmęczenie po kilku dniach jeżdżenia po Beskidzie Niski, a trzeba jeszcze dotrzeć do Krakowa. Teoretycznie wystarczy tylko dojechać do najbliższej stacji kolejowej, z której odjeżdżają pociągi do stolicy Małopolski...
Wyjeżdżamy z Wołowca.
Najpierw należy pokonać stromy podjazd, który dla odmiany jest tak przyjemny, gdy prowadzi do Wołowca. Za podjazdem, jest już głównie z górki. Najpierw do Gładyszowa, następnie przez Smerekowiec do Kwiatonia. Po lewej stronie widać piękną cerkiew (http://www.drewniana.malopolska.pl/?page=obiekty&id=94&word=kwiato%F1), która przygotowywana jest do wpisu na listę UNESCO. Jeszcze kawałek i na rondzie w Uściu Gorlicki (przy cerkwi), należy skręcić w stronę Wysowej i jechać na Brunary i Florynkę.
Na rowerzystę z bagażami czeka tutaj niespodzianka w postaci około 2,5 kilometrów podjazdu (który na prawdę daje w kość). Po tym ostatnim (na prawdę!) wysiłku w czasie tej kilkudniowej wycieczki, czeka nas cudowny ... zjazd przez wieś Czarna (warto zatrzymać się na chwilkę przy cerkwi - http://www.drewniana.malopolska.pl/?page=obiekty&id=31) do Brunar Wyżnych (kolejna cerkiew, wkrótce będzie na liście UNESCO - http://www.drewniana.malopolska.pl/?page=obiekty&id=20) i ostatecznie do głównej drogi do Grybowa.
Teraz pozostaje tylko odnalezienie stacji kolejowej w Grybowie, trafić na pociąg do Krakowa lub chociaż Tarnowa i przygotować relację dla geobloga.
Dziękuję i zapraszam na kolejne relacje :-)
Długość trasy: 46 kilometrów
Minimalna wysokość: 548 m n.p.m.
Maksymalna wysokość: 689 m n.p.m.