Wycieczka zupełnie nie dla mnie. Na wschód. Do Lwowa!
Środek transportu: samolot
- bilet z Krakowa do Lwowa dla 2 osób tam i powrót kupiony z miesięcznym wyprzedzeniem kosztował 588 zł (eurolot.com)
- sam lot trwa jedyne 40 minut
Pierwsza rzecz jaką widać po wylądowaniu to nowoczesny terminal. Druga, to spory baner na jednym z magazynów, mówiący mniej więcej, że ten opuszczony budynek został zabrany przez skorumpowany, ukraiński rząd...
Kontrola paszportowa przebiega bardzo szybko, celnik wbija wizę, a na bagaż czeka się krócej niż w Krakowie. Teraz pozostaje tylko dostać się do miasta.
Po wyjściu z terminala od razu pojawiają się natrętni taksówkarze - jedna z tych rzeczy, których nie lubię. Co ciekawe, przegonił ich jakiś starszy pan który również nastawił się na przejazd marszrutką. Odnalezienie przystanku nie jest trudne, ale przynajmniej dla mnie niespodzianką jest to, że nie ma żadnego rozkładu jazdy... (późniejsze doświadczenia pozwoliły mi docenić to, że był chociaż numer linii (48) oraz ogólna trasa...)
Podczas jazdy rozklekotanym busikiem ledwo udawało mi się powstrzymać ogólną wesołość. 2 hrywny i kilkanaście minut trwa ta pierwsza podróż przez Lwów - generalnie przez blokowiska. Gdy marszrutka zatrzymała się na dłużej przy jednym z centrów handlowych, kierowcy ledwo udało się obronić przed natłokiem pytań podróżnych, dlaczego stoimy. Wszystkim spieszyło się do miasta, a kierowca liczył na dodatkowych pasażerów. Piękny Lwów zaczyna się dla marszutki nr 48 na ulicy Kopernika. Dalej jest jeszcze wspanialej - Prospekt Swobody i koniec na Placu Halickim.
Z Placu Halickiego jeszcze kilka minut pieszo na ulicę Piekarską 38 m. 3. Pod tym adresem kwatery udziela pani Jadwiga Sabadasz (tylkowelwowie.com - gorąco polecam!).