KotorPo przyjeździe pierwsze miejsce wybrane na zwiedzanie to twierdza św. Jana. Powiedzenie, że twierdza góruje nad miastem, to i tak za mało. Aby wejść na samą górę trzeba sporo namęczyć się i dobrym pomysłem było zrobienie tego na początku. Czy warto? Widoki są niepowtarzalne, zwłaszcza Kotor w dole, zatoka i czarne góry. Czarna perła Adriatyku. Samo miasto tak bardzo wciąga w wir zwiedzania, że trzeba było zrezygnować z innych, wcześniej zaplanowanych miejsc w okolicach. Ja nie żałuję. Jeszcze bardziej widać przeplatające się wpływy zachodu i wschodu. Udało się także spróbować lokalnej potrawy - baraniny gotowanej w mleku oraz pysznej kawy z widokiem na katedrę. Wspominając o katedrze, w tamtejszym skarbcu znajduje się krzyż, którym legat papieski błogosławił Jana III Sobieskiego z wojskami pod Wiedniem. Nie omieszkał wspomnieć o tym pan sprzedający bilety do katedry, gdy tylko rozpoznał polski akcent.