Na dzisiejszy dzień zaplanowałem przejazd przez Pogórze Przemyskie, tak aby zakończyć ten etap wycieczki w okolicach Sanoka.
Wtorek0 km, HołublaCzas opuścić drewniany dworek. Spakowany rower zabieram na wycieczkę po pogórzu. Najpierw udaję się do Przemyśla drogą numer 884.
12 km, PrzemyślW centrum Przemyśla skręcam w drogę powiatową numer 885. Kilka pomniejszych wzniesień zostało pokonanych i skręcam w prawo w gminną drogę prowadzącą do wsi Fredropol.
25 km, FredropolPrzy głównej drodze stoi drewniana cerkiew wzniesiona na planie krzyża. Spod kościoła warto podjechać kawałek gruntową drogą na wschód. Przed skrętem w prawo wyrasta ogrodzenie, przez które można wypatrzeć ruinę zamku bastejowego z 2 połowy XVI wieku. Powrót na główną drogę i dalej jazda na południe, mając cały czas widok na Pogórze Przemyskie po prawej stronie. Kolejny krótki przystanek w pobliskich Kłokowicach, przy niewielkiej cerkwi z XIX wieku. Ruch samochodowy powoli zanika a towarzyszą co raz piękniejsze widoki na pola i pogórze.
31 km, SierakośceDługa prosta prowadząca między polami w końcu zaczyna opadać w dół. Po lewej stronie pojawia się zadrzewiony fragment. Szeroka alejka, prowadząca przez ten park, ciągnie się do renesansowego dworu obronnego z połowy XVII wieku. Obecny wygląd, zupełnie bez wyrazu, pochodzi z XX wieku i dobrze przysłonił dawny dwór wieżowy.
W centrum wsi można znaleźć niewielki sklep. Stąd szosa prowadzi dalej doliną Wiaru. Rzeka zaczyna swój bieg w Górach Sanocko-Turczańskich, aby za Sierakoścami przekroczyć granicę i wpłynąć na terytorium Ukrainy. Po kilku kilometrach wraca do Polski i płynie w stronę Sanu, mijając odwiedzone wczoraj Łuczyce.
38 km, Nowe SadyJadąc drogą wzdłuż rzeki, przekraczam Wiar mostem w okolicach żwirowni, następnie skręcam w prawo i dojeżdżam przed stary młyn. Patrząc w drugą stronę, widać pola, ciągnące się do granicy z Ukrainą. Ukrainę też widać, bo do sąsiadów jest tylko kilkaset metrów. Powrót do gminnej drogi i dalej rowerem przez wieś Nowe Sady, aby zatrzymać się przy niewielkim sklepiku i przystanku autobusowym. Za sklepem znajduje się zadrzewione wzniesienie i tam udaję się zarośniętą drogą. Dochodzę do murowanej cerkwi o widocznym charakterze obronnym. Świątynia, tak jak i otaczający ją cmentarz, były dewastowane w latach 1947-89. Dziś miejsce to sprawia wrażenie opuszczonego i wywołuje bardzo specyficzne uczucie. Właśnie takich klimatów spodziewałem się planując dzisiejszą trasę. Ciekawostką jest to, że na wzgórzu ulokowane było grodzisko wczesnośredniowieczne. Cały czas można rozpoznać pozostałości wałów. Powrót do głównej drogi tą samą, zarośniętą ścieżką, przeprowadzoną wąwozem przez dawne fortyfikacje.
43 km, Kalwaria PacławskaDroga prowadzi cały czas wzdłuż Wiaru. Dla urozmaicenia trasy, zdecydowałem się pokonać stromy podjazd do Kalwarii Pacławskiej. Podjazd rekomendowany mi przez gospodarza z dworku w Hołubli, również zapalonego rowerzysty. Atrakcja jest podwójna, bo nie dość, że droga jest na prawdę stroma, to jeszcze mój rower obwieszony jest ciężkimi sakwami...
Trasa prowadzi do klasztoru franciszkanów i ważnego sanktuarium. Jeszcze przed zabudowaniami kościelnymi znajdują się liczne drewniane budynki, służące niegdyś jako baza noclegowa dla pątników. Kolejne drewniane zabudowania zobaczyć można w sąsiednim Pacławie, trzeba tylko podjechać jeszcze kawałek drogą, aż za sanktuarium. Z drogi roztacza się piękny widok na Pogórze Przemyskie. Do doliny Wiaru wracam tą samą, stromą drogą, ale tym razem w dół. Skręcam w lewo w stronę wsi Huwniki. Dalsza trasa prowadzi w górę rzeki, przez miejsca co raz bardziej odludne.
58 km, Posada RybotyckaPojedyncze zabudowania znajdują się w Rybotyczach oraz w Posadzie Rybotyckiej. W tej drugiej trzeba obowiązkowo zatrzymać się na dłużej. Z drogi widać stojącą na wzniesieniu najstarszą zachowaną cerkiew na ziemiach polskich. Niestety od śmierci osoby zamieszkującej popówkę (budynek w bardzo marnym stanie, tuż przy drodze), klucze do cerkwi znajdują się w siedzibie Kurii Greckokatolickiej w Przemyślu i zwiedzanie trzeba najpierw umówić telefonicznie, prawdopodobnie tylko dla większej grupy. (
http://rybotycze.blogspot.com/2012/10/cerkiew-w-posadzie-rybotyckiej.html). Pozostaje więc spacer wokół cerkwi oraz czas na chwilę odpoczynku oraz refleksji.
Dalej jeszcze przez chwilę trasa prowadzi wzdłuż rzeki, aby w końcu odbić w prawo na północ. Droga zaczyna się co raz mocniej wspinać na wzniesienia Pogórza. Las ustępuje miejsca polanom, pojawia się gdzieś niewielki cmentarz greckokatolicki. Później niespodziewanie wyrastają zabudowania dawnego PGRu.
72 km, BirczaZa Łodzinką Górną jest jeszcze jedno wzniesienie do pokonania. Następnie długi zjazd do Birczy. Tutaj przez chwilę trzeba jechać główną drogą numer 28, by za Starą Birczą odbić w prawo. Okolica jest o wiele bardziej zurbanizowania niż to było w dolinie Wiaru, ale znów, im dalej przed siebie, tym zaczynają zanikać zabudowania. Ponownie trzeba się wspinać w górę, a robi się bardziej stromo tuż przed przełęczą. Po drodze mijam wsie Malawa i Lipa z XIX-wiecznymi cerkwiami. Na końcu podjazdu jest bardzo ładny widok na pola, lasy i pogórze, a na niebie krążą myszołowy.
Główna droga nieco wyrównała się, a ja skręcam w prawo, za rowerowymi znakami koloru niebieskiego. Nim asfalt zmieni się w leśną drogę, jeszcze mijam kościółek w Borownicach.
96 km, UluczLeśna droga poprowadzona jest doliną potoku przez Pasmo Krztowa. Po prawej las porasta szczyt Czerteż, po lewej nieco wyższy Krztów. Na szczęście droga, oprócz dziur, nie nastręcza trudności. Stopniowo las ustępuje miejsca drzewom owocowym, podejrzanie układającym się w jakby porzucony sad. Wypatrzeć można także kapliczkę, a w głębi polany znajduje się dawny cmentarz. Droga leśna doprowadza w końcu do doliny Sanu. Przy drodze znajduje się ławeczka, stojak na rowery oraz tablica informacyjna opisująca tutejszą, drewnianą cerkiew. Aby dostać się w jej pobliże, należy wybrać ścieżkę prowadzącą w las. Ścieżka jest stroma i wydeptana, co szczególnie utrudnia wtarganie na górę roweru z bagażem. Oby było warto tak się męczyć...
Na górze pojawia się niesamowity widok. W lesie ukryta jest bowiem jedna z najpiękniejszych cerkwi jakie kiedykolwiek widziałem. Otoczona jest cmentarzem oraz wałami obronnymi. Słychać wyłącznie las i krążące na niebie ptaki. Specyficznego klimatu dodaje jeszcze piękna gra światła. Cudowne miejsce, jakże fotogeniczne. Szkoda tylko, że nie mam przy sobie statywu. Odstawiłem rower przy tabliczce opisującej cerkiew i wybrałem się na krótki spacer.
Niestety w końcu trzeba wracać na trasę, ponownie stromą, wydeptaną ścieżką. Ale było warto!
100 km, DobraZ Ulucza kieruję się szeroką doliną w górę Sanu. Następny przystanek robię w Dobrej Szlacheckiej. W centrum tej wsi jest drewniana cerkiew z XVIII wieku. Obok niej stoi unikatowy obiekt: wieża-dzwonnica bramna. Niegdyś znajdował się w niej ikonostas, co pozwalało na odprawianie w Dobrej dodatkowej mszy w ciągu dnia. Do synodu zamojskiego, reguła była taka, że przy jednym ikonostasie można było odprawiać wyłącznie jedną mszę dziennie.
110 km, MrzygłódKolejną miejscowością na trasie jest Hłomcza. Następnie wybieram jeszcze jeden podjazd, aby dostać się do Łodziny. Stoi tam kolejna cerkiew na trasie, podobnie jak ta w Dobrej, obecnie służy kościołowi rzymskokatolickiemu.
Przed końcem dzisiejszej trasy, jeszcze krótki przystanek w Mrzygłodzie. Miejscowość ta ma ciekawą historię i ponieważ w następnych dniach będę tędy przejeżdżać, dziś tylko krótki postój na rynku.
115 km, Tyrawa SolnaMinęło 115 kilometrów od Hołubli. Czas zatrzymać się na nocleg.