...konsultacja z mapą i jadę dalej. Celem jest Heiðmörk. Teraz już nie ma asfaltu, a nawierzchnia jest szutrowa. Pewnie dlatego, że wybrałem szlak konny, których na Islandii jest pełno. Nie jest łatwo, tym bardziej, że zaczyna kropić, a wiatr się wzmaga. Trudy rekompensują świetne widoki. Na pierwszym planie jezioro, na dalszym góry. Heiðmörk to w rozumieniu Islandczyków las. W naszym cieżko tak to nazwać, bo drzew nie jest jakoś dużo, a te, które są nie imponują wysokością. Ponoć kiedyś całą wyspę porastały drzewa. Teraz jest ich niewiele. Takie obszary jak Heiðmörk służą ponownej introdukcji lasów na Islandii. Jest to też popularny obszar weekendowego wypoczynku. Zmieniam szlak konny na ścieżkę dla pieszych. Co chwilę pojawia się tabliczka opisująca albo gatunek posadzonego drzewa, albo jakie ptaki można zaobserwować nad jeziorem. Na chwilę zatrzymuję się i siadam przy brzegu, żeby odpocząć.
Jazdę kontunuuję, kierując się na Rauðhólar. Czerwone wzgórza to grupa pseudokraterów o charakterystycznej czerwonej barwie. Powstały 4600 lat temu w wyniku wybuchu pary (a nie lawy, stąd pseudokratery). Widok jest zdecydowanie marsjański! Bez zastanowienia, porzucam wygodną drogę i jadę teraz po czerwonych kamieniach... ale czad!