Ostatni dzień we Lwowie.
Akurat dziś odbywają się wybory, chociaż bardzo trudno to zauważyć na ulicy. Pojedyncze plakaty na mieście oraz tramwaje z ukraińską flagą. Z jednej strony, chciałbym, aby polskie miasta były wolne od twarzy polityków, z drugiej wiem, że to oznaka braku normalności (w zachodnim rozumieniu demokracji). Ale gdy spytać panie handlujące na bazarze krakowskim, powiedzą to samo co u nas - "Politycy? Oni nic nie potrafią".
Tego dnia mam więcej czasu na refleksje, bo dość nietypowo dla mnie, dziś nie będzie żadnego zwiedzania. Ot, swobodny spacer po Lwowie.
* Przede wszystkim uwielbiam lwowskie kamienice - tego najbardziej brakuje mi w Krakowie. Kamienic i przestrzeni.
* Podoba mi się, że większość ulic jest brukowanych, także po za Starym Miastem [dziwne, ale używający butów na szpilkach mają odmienne zdanie]. W czasie tego pobytu widziałem, jak układano bruk na kilku ulicach, więc wydaje się, że tak zostanie na jakiś czas. Gdyby tylko wyremontować śródmieście, Lwów byłby fantastyczny.
( Jestem pod wielkim wrażeniem ukraińskiego rękodzieła - niestety w Polsce co raz trudniej jest kupić coś takiego.
* Nietrudno domyśleć się, jaka jest największa zaleta Lwowa - to jego mieszkańcy. Na zachodzie trudno spotkać tak serdecznych, pomocnych i mądrych ludzi.
Mniej optymistyczne myśli pojawiły się na lotnisku.
* Nowy, duży terminal jest zupełnie pusty. Oby była to tylko kwestia pory roku i braku sezonu na turystów. W przeciwnym razie, terminal długo nie utrzyma się.
* Patrząc z perspektywy zachodniego turysty, miasto ma kilka poważnych barier.
* Oczywistą jest alfabet - ale można posiłkować się tabelką z tłumaczeniem na "nasz" alfabet.
* Kolejną transport, zwłaszcza jeśli chce się wyjechać po za miasto - a wiele nie trzeba, gdyby tylko ucywilizować marszrutki (rozkład jazdy, oznakowanie przystanków, unowocześnienie taboru).
* Większość sklepów nie ma terminali do płacenia kartą, na szczęście jest dużo bankomatów i kantorów.
* ... a jadąc już w Krakowie autobusem z lotniska do centrum, zauważyłem największy brak Lwowa. W Krakowie przez cały rok jest mnóstwo obcokrajowców. Na ulicy czy w tramwaju słychać angielski, hiszpański czy włoski. We Lwowie niestety nie.
Ja z wielką chęcią wrócę do Lwowa za klika lat, bo jestem bardzo ciekawy jak zmieni się miasto.
Na zachętę, kilka zdjęć.
Przygotowując wycieczkę i opisy korzystałem przede wszystkim z:
- przewodnika "Lwów - Miasto Wschodu i Zachodu" wydawnictwa Bezdroża
- przewodnika po Pałacu Potockich - zakupiony na miejscu
- strony http://www.lvivguide.info
Wycieczka nigdy nie doszła by do skutku, gdyby nie rekomendacja i wielokrotne przypominanie o Lwowie przez Mariankę [marianka.geoblog.pl] :-)