Beskid Niski okazuje się bardzo wymagający gdy chcieć zrobić sobie jednodniowy wypad, szczególnie na rowerze.
Postanowiłem znowu odwiedzić jego zachodnią część, głównie dlatego, że to jedyny obszar w którego okolice dociera jeszcze kolej. Zatem będzie to trasa bardzo podobna do http://rav.geoblog.pl/wpis/168878/kolorowa-jesien-w-beskidzie-niskim ,ale tym razem w majowych kolorach.
Ponownie start w Grybowie i jedziemy do Krynicy tak, aby zobaczyć najbardziej typowe dla Beskidu Niskiego miejsca.
Trasa liczy około 95 km i ma średni poziom trudności.
Początkowo trasa prowadzi główną drogą nr 28 na Gorlice. Po pokonaniu 10 kilometrów jesteśmy we wsi
Ropa, gdzie ostatnio na ukończeniu ma się remont barokowo-klasycystycznego zespołu dworskiego z 1803 r. W jednym z budynków już funkcjonuje restauracja, obecnie widać prace przy samym dworku oraz w otaczającym go parku.
Kolejne 5 kilometrów i jesteśmy we wsi
Łosie (cerkiew z 1810 roku oraz Zagroda Maziarska: http://www.gorlice.art.pl/oddzialy-muzeum/zagroda-maziarska-w-losiu-filia-cerkiew-w-bartnem.html )
Do następnej drewnianej cerkwi na szlaku mamy jakieś 3 kilometry ostro pod górę. Zatrzymujemy się w
Bielance, gdzie stoi jedna z moich ulubionych cerkwi. Niestety pani opiekująca się budynkiem nie pozwoliła na zrobienia zdjęcia w środku, a zaznaczyć muszę, że wnętrze jest niesamowite. Mniej więcej od roku postępują prace przy nowej świątyni, która będzie służyć tutejszej, dość licznej społeczności łemkowskiej.
Przed nami teraz jeszcze dłuższy podjazd, bo będziemy omijać od wschodu Pieniny Gorlickie. Najpierw dojeżdżamy do wsi
Leszczyny, gdzie warto na chwilę zatrzymać się, by pooglądać cerkiew św. Łukasza - niestety tym razem wyłącznie z zewnątrz. Jedziemy jeszcze 2 kilometry po płaskim do
Kunkowej i tu ponownie dobrze zrobić sobie postój i wejść na wzgórze nad wsią, gdzie stoi zabytkowa cerkiew.
Dalej droga początkowo wspina się po wzgórzach, a po zachodniej stronie widać szczyty Pienin Gorlickich. Zaczyna się droga o wyjątkowych walorach krajobrazowych. Gdy w końcu minie się najwyższe wzniesienie otwierają się wspaniałe widoki na Beskid Niski, a po chwili zaczyna się długi zjazd do
Uścia Gorlickiego. We centrum wsi, przy rondzie, stoi zabytkowa cerkiew św. Paraskewy i wnętrze jest udostępniane dla zwiedzających.
Kierujemy są na południe, by po kilkunastu minutach dotrzeć do
Kwiatonia. Tutaj stoi chyba najpiękniejsza drewniana cerkiew w Polsce. Prezentuje się nad wyraz elegancko z zewnątrz, a wnętrze zachwyca niesamowitą polichromią. Dodatkowo cerkiew została ostatnio odremontowana i teraz czeka na oficjalny wpis na listę UNESCO. Jest to bezwzględnie obowiązkowy punkt podczas zwiedzania Beskidu Niskiego. Od pewnego czasu już można obserwować większe zainteresowanie turystów tym miejscem.
Jadąc dalej na południe, docieramy do wsi
Skwirtne, gdzie także stoi piękna cerkiew, jednak tutaj zwykle nie docierają turyści. Sama świątynia jest udostępniana zwiedzającym w sezonie.
Na chwilę kończymy z płaskimi drogami, by wspiąć się ponad Skwirtne. Warto nieco się natrudzić, bo jako rekompensatę dostajemy piękne widoki. Jeszcze ostatni podjazd w lesie i droga schodzi w dół do
Hańczowej. Ponownie zatrzymujemy się przy pięknej cerkwi drewnianej, tym lepiej prezentującej się, bo niedawno odnowionej.
Za nami już 40 kilometrów jazdy. Przecinamy główną drogę do Wysowej, by wybrać mniej uczęszczaną trasę. Początkowo jeszcze jedziemy gładkim asfaltem, ale w końcu zaczyna się kamienista nawierzchnia i docieramy do
Ropek. Gdy jestem w tej wsi, udaję się pochodzić po zapuszczonym cmentarzu łemkowskim. Obok znaleźć można miejsce po cerkwi, przeniesionej do skansenu Sanoku. Kontynuując jazdę tą samą drogą można dotrzeć do miejsc, gdzie brak zupełnie jakichkolwiek oznak cywilizacji. Tylko piękne widoki.
Jadąc tak gruntową drogą przez las i polany pojawiają się zdziczałe drzewa owocowe, następnie widać pojedyncze, zniszczone krzyże przydrożne. W końcu widać mały cmentarz z tabliczką informującą, że jesteśmy na terenie wysiedlonej wsi
Czertyżne. Aby stąd dojechać do najbliższej drogi należy pokonać kilka brodów, w tym przez rzeczkę Białą (która wcale nie jest taka mała).
Jeśli przejeżdżając przez Białą nie uda się zamoczyć nóg, można to zrobić bliżej jej źródeł. Jedziemy teraz drogą wzdłuż rzeki, przejeżdżając przez Izby, aby w końcu skręcić w lewo w stronę Lackowej. Ponownie asfalt zamienia się gruntową drogę i czekają nas 2 brody. Trafiamy pod urokliwą cerkiew w wysiedlonej wsi
Bieliczna. Zrobiliśmy już prawie 60 kilometrów, wiec dobrze zatrzymać się na chwilę, aby odpocząć na jednej z tutejszych polan.
Wracamy do Izb, ale jedziemy jeszcze dalej na południe, zgodnie ze znakami niebieskiej trasy rowerowej. Czeka nas długi podjazd drogą zbudowaną z betonowych płyt - chyba nie ma nic gorszego dla rowerzysty, tylko to przychodzi na myśl. Jednak gorsze zaczyna się po pokonaniu najwyższego wzniesienia na dzisiejszej trasie (ok. 710 m n.p.m.) gdy trzeba jechać stromo w dół po tych płytach. Szczęśliwie po kilku minutach docieramy do drogi głównej nr 75. Skręcamy w lewo i wkrótce jesteśmy w
Tyliczu. Oprócz tego, że jest to znany ośrodek sportów zimowych oraz miejsce licznego występowania wód mineralnych, znajdziemy we wsi dwa zabytkowe, drewniane kościółki.
Kolejne 10 kilometrów trasy prowadzi doliną Muszynki - bardzo łatwa a atrakcyjna widokowo droga, prowadząca przez Popradzki Park Krajobrazowy. Docieramy do wsi
Powroźnik, a tam stoi drewniana cerkiew. Jak informuje nas tabliczka przed świątynią, jest to najstarsza cerkiew w polskich Karpatach, bo zbudowana w 1600 roku.
Ostatni odcinek dzisiejszej trasy także należy do łatwych i po kilkunastu minutach docieramy do
Krynicy, w której oprócz modernistycznej zabudowy, można również znaleźć obiekty ze Szlaku Architektury Drewnianej (http://www.drewniana.malopolska.pl/?page=obiekty&id=84).