Geoblog.pl    rav    Podróże    ¡Madrid!    otro día en Madrid...
Zwiń mapę
2011
02
kwi

otro día en Madrid...

 
Hiszpania
Hiszpania, Madrid
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2256 km
 
Śniadanie z rana na Plaza de Jacinto Benavente. Dziś chocolate con churros :-)
Jeszcze nie jest za ciepło, więc wybieram się na spacer uliczkami Barrio de Sol i Barrio de la Latina. Wstępuję do kilku kościołów, chadzam sobie po zupełnie pustym centrum miasta. Po dotarciu do Real Basílica de San Francisco el Grande i chwili w środku, kieruję się w stronę Palacio Real. Sporo czasu spędziłem w królewskim ogrodzie Sabatini. Świetne miejsce na czytanie książki :-). Po odpoczynku, wybrałem się dalej przez Plaza de Oriente i przypadkowymi uliczkami docieram do Gran Vía. Powstała w XIX w. i jest jedną z reprezentacyjnych ulic miasta. Znajdują się przy niej ogromne gmaszyska mieszczące kina, teatry, banki, sklepy i hotele. Wpada do Calle de Alcalá, zaraz przy Edificio Metrópolis. Pozwoliłem sobie dojść jeszcze dalej, aż do Plaza de Cibeles.

Ale wcześniej wpadłem do Real Academia de Bellas Artes de San Fernand. Trochę tak na rozgrzewkę przez późniejszymi atrakcjami. Akademia utworzona w połowie XVIII w. wychowała najwspanialszych artystów: Botero, Luna, Antonio Lopez Garcia, Pablo Picasso, Salvador Dalí. Swego czasu Francisco Goya był kierownikiem akademii. Dziś można podziwiać prace Correggia, Rubensa, Zurbarána, Murilla, Goi (np.: nieco inna niż w Prado wersja autoportretu) i innych. Niestety ja trafiłem na moment, gdy tylko 1 piętro było czynne. Ale i tak super. Zdecydowanie polecam, zwłaszcza jako przygotowanie przed innymi madryckimi galeriami :-)

Po opuszczeniu Akademii, docieram do wspomnianego Plaza de Cibieles i skręcam w prawo w równie reprezentacyjną co Calle de Alcalá i Gran Vía aleję: Paseo del Prado. Między dwoma jezdniami prowadzi szeroki, zadrzewiony deptak. Ma skrzyżowania dróg znajdują się fontanny, kolejno Cibeles, Apollo, Neptuna i na skrzyżowaniu z Calle de Atocha: Fuente de la Alcachofa. Przy alei najznamienitsze Madryckie muzea: Museo Thyssen-Bornemisza, Prado i trochę dalej Reina Sofía. Jest też Museo Naval i nieco dalej Museo Nacional de Artes Decorativas. Z innych reprezentacyjnych budowli, mijam madrycką giełdę, Monument Nieznanego Żołnierza, Hotel Ritz. Między Prado, a Plaza del Emperador Carlos V rozciąga się Królewski Ogród Botaniczny.

Z tej całej, niekompletnej listy wybieram Prado. Do muzeum wchodzę o 13:30. Jest to na pewno najwspanialsza galeria sztuki w Hiszpanii, a może i na świecie. Konkurować może jedynie Luwr i National Gallery w Waszyngtonie. Obecna kolekcją powstała na bazie zbiorów królewskich. Jej marny kawałek (ok. 10%) prezentowany jest z neoklasycystycznym pałacu projektu Juana de Villanueva. Idea udostępnienia publiczności zbiorów królewskich pojawiła się pod koniec XVIII w., a doczekała się realizacji za panowania Ferdynanda VII. Otwarcie muzeum nastąpiło 19 listopada 1819 ze zbiorami liczącymi 1.5 tyś. obrazów. Od tego czasu i kolekcja urosła, a pałac był wielokrotnie modyfikowany, ostatnio w 2007 otwarty został nowy budynek projektu Rafaela Monea. Właśnie przez ten budynek prowadzi główne wejście na wystawę. Ja zaopatrzyłem się w Tarjeta Paseo del Arte, która umożliwia wstęp do Prado, Thyssen-Bornemisza i Reina Sofía za 17.60 euro. Na wejściu dostaję jeszcze czerwoną naklejkę Museo Nacional del Prado i plan muzeum.
Niestety nie przygotowałem się wcześniej do zwiedzania, więc podążam za planem, zaczynając od 1 piętra i malarstwa francuskiego z XVII i XVIII w., dalej włoskie, hiszpańskie, flamandzkie (tutaj niemiła niespodzianka, bo 2 duże sale zamknięte). Na 1 piętrze jeszcze małe sale z malarstwem niemieckim i brytyjskim. Wszystko mniej więcej z XVII i XVIII wieku. Dla najważniejszych obrazów znajduje się opis w przewodniku dźwiękowym. A jest ich mnóstwo, każdy genialny. Jest m.in. Tycjan, El Greco, Poussin, Ribera, Zurbaran, Velazquez (świetne Las Meninas), Murillo, Rubens, Van Dyck, Rembrandt, Goya (tajemnicza naga Maja). Po dwóch godzinach jestem padnięty, więc udaję się na obiadek na parter.

Drugie podejście zaczynam od drugiego piętra, gdzie jest 'tylko' skromna wystawa (w 11 salach) hiszpańskiego malarstwa z XVIII w., przede wszystkim Goya. Dla odmiany zjeżdżam windą na poziom -1, gdzie wystawiony jest skarb Dauphina (zbiory posiadał syn Ludwika XIV, Grand Dauphin Louis). Fantastyczna kolekcja rzemiosła artystycznego z przepięknymi naczyniami z kryształu, porcelany, zdobionych drogimi kamieniami.
Czas mija, a jeszcze wiele do zobaczenia. Co raz bardziej uświadamiam sobie, że Prado trzeba było zacząć z samego rana. Nic to, wchodzę na parter i za nim pojawią się obrazy, kolekcja antycznych rzeźb. W salach od 64 do 67 Goya, w tym cykl Czarnych obrazów, przeniesionych z tynków na płótno. Dalej jeszcze więcej hiszpańskiego malarstwa: np.: Sorolla i Rosales, Carlos de Haes (ciekawe malarstwo pejzażowe). Potrzebuję jeszcze jednej przerwy, zatem kawa i pyszne ciastko :-)
Teraz czas na malarstwo włoskie i flamandzkie (z drobnym dodatkiem niemieckiego i hiszpańskiego). W dużej sali arcydzieła Albrecht Dürer (Adam i Ewa oraz autoportret), Brueghela, Van der Weydena, Hansa Memlinga, fenomenalne dzieła Boscha (w tym Ogród ziemskich rozkoszy) Z włoskiego malarstwa np.: Tycjan, Fra Angelico i Raphael :-).
Jest już 19. Od godziny można wchodzić do Prado za darmo i wyraźnie jest to odczuwalne. Zwiedzających jest o wiele więcej i głównie biegają między wybranymi arcydziełami, zatrzymując się tylko, aby zapytać jak trafić do szukanego obiektu. Ja udaję się do ulubionego przeze mnie działu ze sztuką romańską i gotycką. Są freski z kaplicy San Baudelio de Berlanga i pustelni Vera Cruz de Maderuelo (chociaż mały przytyk, pamiętam ze w Barcelonie w Museu Nacional d'Art de Catalunya liczba odtworzonych jest o wiele większa i robi piorunujące wrażenie :-).
Dalej jeszcze sporo gotyckiego malarstwa hiszpańskiego rozdzielonego rzymskimi popiersiami. Niestety wybiła 19:30, rozległ się dzwonek i koniec zwiedzania. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek był tak zmęczonych chodzeniem. Ledwo dotarłem do hostelu z planem, jak dokończyć Prado :-)




 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2011-04-10 00:16
Ja tam uważam, że nie ma nic bardziej męczącego niż muzea, to prawda:) Nie, żebym ich nie lubiła - taki ich urok po prostu. I zaczynam sobie pluć w brodę, że ominęłam w Barcelonie wspomniane muzeum!
 
 
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 335 wpisów335 515 komentarzy515 2682 zdjęcia2682 17 plików multimedialnych17
 
Moje podróżewięcej
29.11.2013 - 14.12.2013
 
 
08.09.2013 - 14.09.2013
 
 
25.04.2013 - 05.05.2013