Opuszczając Chartres, Pani Przewodniczka zaproponowała Bazylikę Saint-Denis, jako następny punkt programu.
Na dworcu Montparnasse wsiedliśmy w metro numer 13. Podróż beznadziejnie się dłużyła. W końcu udało się dotrzeć do celu. Na powierzchni (nareszcie) było pięknie, bo słonecznie :-)
Bazylika znajduje się kilka kroków od stacji ... Basilique de Saint-Denis.Jest to jedna z najważniejszych budowli średniowiecznych na świecie.
Należy zacząć od legendy o świętym Dionizym, patronie Francji. Święty został nawrócony przez św. Pawła i wyświęcony na biskupa Aten, pomagał Celestynowi (następca Piotra), a w końcu udał się do Paryża. Z rozkazu cesarza Dominicjana, został uwięziony i poddany typowym dla przyszłych męczennikom torturom: biczowanie, przypiekanie i rzucenie bestiom. Oczywiście wszystko to przeżył, więc został na powrót uwięziony. Tam ostatniej komunii udzielił mu Jezus, który jakoś tak akurat ukazał się. Następnego dnia biskup Dionizy został ścięty mieczem. Ale to nie był koniec! Przyszły święty podniósł swoją głowę i pomaszerował od wzgórza Montmartu do miejsca swego pochówku. Tutaj następują sprzeczności w relacjach, bo w Paryżu mówiło się, że głowę ściął kat, w Saint Denis, iż to wynik źle wymierzonego ciosu od kogoś niewprawionego. Także co do wycieczki z głową, istnieje wersja o podróży konno, z aniołem jako przewodnikiem.
Wynikiem tej pięknej historii jest wspaniała katedra, jedna z pierwszych zbudowana w stylu gotyckim. Za inspiratora i kierownika budowy należy uważać opata Sugera. To jemu możemy zawdzięczać piękne oświetlenie gotyckich katedra, jedną z fundamentalnych zmian w stosunku do poprzedniczek w epoki romańskiej. Takie jest i moje wrażenie: bogactwo witraży, które doskonale rozjaśniają wnętrze budowli. Bazylika sprawia wrażenie bardziej przestronnej, niż ta w Chartres. Wnętrze kościoła jest miejscem pochówku francuskich monarchów. Wspaniałe sarkofagi rozmieszczone są po kościele. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pewien dysonans, bo wieka sarkofagów wiernie przedstawiają pochowanych, zatem Marysi i moje wrażenie było, że nieboszczyków-monarchów położono jakby na stołach operacyjnych...
Próbowaliśmy się dostać na tą wystawę na stołach operacyjnych, ale szybko zrezygnowaliśmy z powodu goniącego nas czasu. Opuszczając bazylikę należy wspomnieć o kluczowej innowacji z Saint Denis: system przyporowy. Tutaj jeszcze toporny, ale już świetnie spełniający swoją funkcję. Wynalazek ten pozwolił na budowanie wysokich, a smukłych katedr. Z zewnątrz katedrze przydało by się odświeżenie. Patrząc z bliska, portale z fantazyjnymi archiwoltami i rzeźby w najróżniejszych miejscach nie wywołują takiego efektu jak chociażby te z Notre-Dame de Paris.
Należy też wspomnieć o barbarzyństwie z lat 1770- 85, kiedy to zmodyfikowano fasadę, usuwając z portalu środkowego filar środkowy oraz rzeźby po bokach. Kilka lat później, w 1793 roku, podczas rewolucji, bazylika padła łupem tłumu. Bazylika została obrabowana i zdewastowana, a z polecenia parlamentu rewolucyjnego zbezczeszczono groby królewskie: rozkopano krypty, zwłoki monarchów wrzucono do dwóch rowów wykopanych w pobliżu kościoła. Następnie doły zalano wapnem gaszonym i zasypano ziemią. Większość rzeźb ocalił archeolog - Aleksander Lenoir - jednak część została rozbita, a w Paryżu usypano z nich kopiec na cześć bohaterów rewolucji.
Podsumowując wizytę: przynajmniej dla mnie była nieplanowana, a teraz wiem, że obowiązkowa, zwłaszcza, że dojazd z Paryża jest bardzo łatwy. Przepiękne witraże!!