Cały dzień na zwiedzanie Sevilli. Zaczynam z samego rana i kieruje się na północ.
Idąc przez dzielnicę San Gil, obserwuję jak miasto leniwie budzi się do życia. Na pierwszy rzut oka, dzielnica nie różni się od pozostałych części śródmieścia Sevilli. Istny labirynt wąskich uliczek. Sercem dzielnicy jest Basilica of Nuestra Senora de la Esperanza Macarena (kościół znany przede wszystkim z największej w Hiszpanii procesji wielkopiątkowej) - wstąpiłem do środka, ale jak mój gust strasznie kiczowato. Nieco dalej znajdują się fragmenty murów miejskich (XII w. - XIII wiek), a jeszcze troszkę dalej siedziba parlamentu andaluzyjskiego. Od tego miejsca ciasne miasto ustępuje rozległej dzielnicy mieszkaniowej. Pewnie nie szedłbym dalej, gdyby nie wyłaniający się między apartamentowcami pylon Puente del Alamillo.
Puente del Alamillo jest ikoną współczesnej Sevilli. W bardzo efektowny sposób łączy brzegi rzeki Gwadalkiwir. Jest to jedna z wielu inwestycji wykonanych w ramach przygotowań do Expo 92, tym razem w celu połączenia miasta w wyspą La Cartuja. Obowiązkowo należy wymienić autora - Santiago Calatrava - jego wyjątkowy styl bez trudu można rozpoznać w tym moście. Co odróżnia Puente del Alamillo od innych mostów to to, że pylon tworzy z przęsłem kąt rozwarty, a razem z linami stalowymi tworzy jakby harfę. O, i jeszcze jedna ciekawa sprawa, kładka dla pieszych i rowerów prowadzi przez środek mostu, między jezdniami.
Most jest już kawałek od samego centrum, więc postanowiłem wracać - wzdłuż rzeki. Nabrzeże szczelnie zajmują wędkarze, a samą rzekę wioślarze. Sevilla co raz bardziej daje się podobać. Idąc tak wzdłuż Gwadalkiwir, jednak postanawiam skręcić i wejść w miasto. Celem jest Museo de Bellas Artes.
Museo de Bellas Artes mieści przede wszystkim bogatą kolekcję obrazów wielkich malarzy z Sevilli: Francisco de Zurbarán, Juan de Valdés Leal, Bartolomé Esteban Murillo, Alonso Cano i Diego Velázquez - same szychy. Sam budynek również jest warto zobaczenia, w tym charakterystyczne patia i azulejos. A to wszystko za darmo dla obywateli Unii Europejskiej.
Temat azulejos i patio najlepiej zrealizować w Casa de Pilatos. W centrum miasta, za dość niepozornymi murami mieści się prawdziwa perełka - Andaluzyjski pałac - uważany za prototyp innych tego typu budowli w regionie. Wstęp dzieli się na dwie części: parter i piętro, a można zdecydować się albo na pierwszą opcję albo obie. Ja polecam obie. O ile na parterze można swobodnie chodzić między patiami i pomieszczeniami, to na piętro wstęp tylko z przewodnikiem o wyznaczonych godzinach. Ale warto, i to jak. Wnętrza pałacu są olśniewające, pełno tutaj najwyższej klasy dzieł sztuki, a dodatkowo można podziwiać widok na katedrę. Ale wracając na parter - takiego bogactwa płytek ceramiczny nigdy nie widziałem, a obserwując innych turystów-fotografów wygląda na to, że nie tylko ja.
Oszołomiony tym co zobaczyłem, postanowiłem znaleźć nieco odpoczynku i ochłody w Parque de María Luisa. Zwłaszcza tego drugiego, po od paru godzin utrzymuje się ponad 30st. :-) Ale też nie należy przesadzać z odpoczynkiem podczas urlopu :-))) i szybko wybrałem się na pobliski Plaza de América. Podobnie jak Plaza de Espana, całe założenie powstało w ramach wystawy Ibero-Amerykańskiej z 1929 roku. Przy placu znajdują się wtedy pawilony wystawowe, dziś muzea.
Museo Arqueológico de Sevilla - obowiązkowy punkt do odwiedzenia na muzealnej mapie Sevilli. Dla mnie przede wszystkim interesujący z powodu eksponatów z wykopalisk z najbliższej okolicy: Camas i Itálica. Przykładowo to drugie miasto jest miejscem urodzenia cesarza Trajana oraz wychowania cesarza Hadriana. Gdy jeszcze podsumować skarby, które udało się wykopać, należałoby zrewidować opinie o znaczeniu prowincji Hispania. A tak poza tym, uwielbiam rzymskie mozaiki :-) No i tutaj również wstęp gratis dla obywateli Unii Europejskiej :-)
Museo de Artes y Costumbres Populares - obowiązkowy punkt do odwiedzenia na muzealnej mapie Sevilli :-). Znajduje się vis-a-vis muzeum archeologicznego, a mieści w pewnym sensie jeszcze ciekawszą wystawę. Jest to przede wszystkim rzemiosło artystyczne, ale w nieco rozszerzonej wersji. Interesujący jest na przykład spacer korytarzem do którego przylegają sale urządzone według profesji różnego rodzaju rzemieślników, na przykład lutnika, specjalizacja gitary, czy wytwórcy ceramiki. Cała kolekcja jest przebogata, a i tym razem wszystko to bez opłat dla obywateli Unii Europejskiej.
Dzisiejszego dnia postanowiłem się jeszcze raz zmierzyć z Barrio Santa Cruz. Najpierw dotarłem pod katedrę (którą na pewno odwiedzę, ale jeszcze nie dziś), a później już plątaniną uliczek, najpierw bez celu, lecz później starałem się trafić do hotelu. Niestety, jak i w poprzednich dniach, zabłądziłem. Ratunkiem okazała się mapa - niezbędnik każdego turysty.