Wejścia do Przełomu Dunajca strzeże Czerwony Klasztor. Zespół budowli powstał w ramach zadośćuczynienia za popełnione morderstwo. Węgierski magnat Kokosz Berzevicz miał wznieść 6 klasztorów i zamówić 4000 mszy za spokój duszy zmarłego nim odkupił swoje winy. Budowa Czerwonego Klasztoru rozpoczęła się w 1330 roku - wtedy jeszcze na terenie Węgier. Od początku klasztor cieszył się opieką Polski, szczególnie ze strony królowej Jadwigi i króla Kazimierza Wielkiego - na przykład otrzymał prawo połowu ryb na obu brzegach Dunajca, młyn po polskiej stronie oraz kontyngent soli z Wieliczki.
A skąd nazwa? Najpierw budynki wykonano z drewna, ale już w 1360 roku zostały zastąpione ceglanymi i kamiennymi. Początkowo nieotynkowane ściany miały kolor czerwonej cegły i stąd nazwa.
Z historii klasztoru, warto wspomnieć o kamedułach, szczególnie o dokonaniach dwóch - Romulada Hadbavnego i brata Cypriana. Pierwszy z nich to autor słownika łacińsko-słowackiego - pierwszego w historii oraz przekładu pisma świętego na język słowacki. Drugi brat, Ślązak z Polkowic, był lekarzem, botanikiem i wynalazcą. Jego zielnik z blisko 300 okazami roślin z Pienin i Tatr zachował się do dziś. Wszystkie rośliny są opisane w językach greckim, łacińskim, niemieckim, polskim i słowackim. Przy zbieraniu okazów najpewniej posługiwał się lotnią własnego autorstwa, którą podobno latał ze szczytu Trzech Koron. Raz nawet doleciał do Morskiego Oka w Tatrach, gdzie zamieniony został w głaz nazwany później Mnichem.
Z najnowszej historii odnotuję tylko, że właśnie w klasztorze w roku 1932 powołano pierwszy międzynarodowy, polsko-słowacki, park natury w Pieninach.
Krótki przerywnik historyczny czas zakończyć i wracać na rower. Jedziemy słowackim brzegiem Dunajca, przez Spisz (a niby miała być Małopolska)...