Nad Polaną Sosny, na której zatrzymaliśmy się, góruje tama Zbiornika Sromowskiego - część większego kompleksu hydrologicznego, którego największym elementem jest Zbiornik Czorsztyński. Dzisiejsza wycieczka będzie prowadzić wokół tego większego jeziora.
Pierwsze projekty hydrologicznego zagospodarowania doliny Dunajca należy przypisać profesorowi Karolowi Pomianowskiemu - wybitnemu polskiemu hydrotechnikowi, związanemu z Politechniką Lwowską, Warszawską i Gdańską. Otóż po powodzi z 1903 roku rozważał budowę zapory w rejonie Czorsztyna. Kilka lat później wybitny konstruktor, inżynier i projektant zbiorników retencyjnych i hydroelektrowni m.in. w Alpach Szwajcarskich (w tym w latach 1907–1919 profesor Katedry Budownictwa Wodnego Politechniki w Zurychu), Niemczech, Włoszech czy Hiszpanii, prezydent Polski, Gabriel Narutowicz proponował lokalizację zapory w okolicach Niedzicy. (nota bene pełna nazwa kompleksu to Zespół Zbiorników Wodnych Czorsztyn Niedzica i Sromowce Wyżne im. Gabriela Narutowicza).
Bardzo mocnym impulsem do zintensyfikowania prac była wielka powódź z 1934 roku (między 14, a 18 lipcem spadło 300mm deszczu!), która spowodowała uszkodzenia 22tyś. budynków, zniszczenie 47 mostów, 116km dróg. Łącznie pod wodą znalazło się 125 000ha. Odpowiedzią był projekt zapory w Niedzicy, która miała utworzyć jezioro o pojemności 350 mln m3 (przy dzisiejszej pojemności 234 mln m3). Jeszcze większe jezioro zaproponowano w 1952 roku - pojemność 650 mln m3. Zgodnie z ówczesna linią i priorytetem dla elektrowni wodnych, wymyślono, że wody Dunajca zostaną skierowane sztolnią o długości 9km do elektrowni w Tylmanowej, omijając Pieniny. Pod wodą znalazły by się miejscowości Frydman, Dębno (na szczęście dalej są i za jakiś czas tam dojedziemy), Łopuszna (z pięknym dworkiem Tetmajerów), Harklowa, Maniowe.
Były również i inne koncepcje, ale w końcu w 1964 roku wybrano aktualną, która składa się ze zbiornika wyrównawczego, pod którym właśnie się znajdujemy. Ponieważ jednak zdecydowano się, aby nie wyłączać dla Przełomu wód Dunajca, cały czas możliwy jest spływ tratwami flisackimi. Powyżej mniejszego zbiornika wyrównawczego, zbudowano zaporę ziemną z centralnym rdzeniem uszczelniającym (początkowo planowana zapora betonowa została odrzucona w wyniku badań geologicznych). Oczywiście trzeba było zaprojektować i wybudować nowe drogi, mosty, sieć energetyczną, wały ochronne dla Dębna oraz Frydmana, osiedla zastępcze dla zalanych zabudowań ... i bazę dla flisaków.
Budowa zakończyła się w 1997 roku i od razu nastąpił test. Wielka powódź tym razem nie zalała niżej położonych miejscowości i tym samym argumenty przeciwników budowli zostały osłabione. Trzeba jednak pamiętać, że są to cały czas bardzo mocne kontrargumenty. Typowymi problemami są oczywiście zamulanie jeziora, erozja wgłębna koryta rzeki poniżej zbiornika, zmiana wilgotności i wahań temperatur w okolicy zbiornika. Pewnie wielu nie docenia tego, ale nieodwracalnie zniszczony został kontekst historyczny miejsca. Otóż przez 600 lat Dunajec był granicą między Polską i Węgrami, to tutaj spotykali się królowie polscy z monarchami węgierskimi. Po polskiej stronie Kazimierz Wielki wybudował Zamek Czorsztyn, po drugiej stronie Dunajca, węgierscy magnaci postawili Zamek Dunajec (teraz Niedzica, do którego powoli będziemy dojeżdżać). Tworząc zbiornik, zniszczono znaczenie umiejscowienia zamków, historyczne drogi oraz graniczny przebieg Dunajca. No i oczywiście ucierpiała przyroda. Najbardziej oczywiste są straty poniesione w wyniku zalania części Pienińskiego Parku Krajobrazowego. W dłuższej perspektywie widać takie negatywne skutki jak zmiana charakteru rzeki na nizinną, dla zachowania istniejących wcześniej ekosystemów brakuje fal powodziowych oraz ciągłości Dunajca - np.: przerwana migracja roślin tatrzańskich, ryb). Bardzo ucierpiała populacja płazów na terenie parku. Pewnie w dłuższym czasie ujawnią się niedostrzegane na początku skutki budowy zbiorników.
Zatem w drogę i zobaczmy sobie jak to wygląda. Jedziemy na Zamek Dunajec...